Hej.. wiosna pełna para.. piękne słońce, ktore oslepia przez szybę w niedzielne poludnie i odpoczynek, ktory jest przymusowy ze wzgledu na rozkladajaca mnie chorobe. Czepia sie zazwyczaj na przelomie zimy i wiosny..
U mnie nie dlugo rozpoczna sie przygotowywania do swiat. Mimo, ze jeszcze troche czasu jest to, aby nie zostawiac wszystkiego na ostatnia chwile warto rozpoczac wczesniej.
Wielkanoc w tym roku bedzie inna w wiekszym gronie mam nadzieje, a wszystko za sprawa pewnego Pana, ktory wkupil sie w moje laski i szczerze mowiac lepiej nie mogl wykminic pomyslu jak to zrobic.
Ja przepadlam od pierwszej chwili..
A mowa tu o zelach pod prysznic z Belgii..
Zeby nie bylo nastapila milosc miedzy nami..
Pierwszy z nich to Tahiti o zapachu kokosowym..
I powiem Wam, ze nigdy bym nie podejrzewala siebie o to, ze polubie sie z kokosowym zelem pod prysznic.. Zawsze kojarzyl mi sie okropnie w polaczeniu z goraca para wodna w lazience, ale jestem milo zaskoczona i szczerze powiem, ze chyba stal sie moim ulubionym zelem z calej trojki..
Kolejny zapach to granat. Slodki, ale przyjemny zel pod prysznic, ktory zostawia piekny zapach na skorze i jednoczescie nie jest duszacy, co jest dla mnie bardzo wazne. Pieknie sie pieni i pozostawia bardzo fajny zapach na skorze jednoczesnie nie wysuszajac jej..
Ostatnim zapachem jest wanilia. Slodka, przyjemna jednak wydaje mi sie ze jej slodkosc bedzie podbita para wodna co nie kazdemu przypadnie do gustu. Jennak podejrzewam, ze nie bedzie mi za specjalnie to przeszkadzalo. Okaze sie dzisiaj bo bedzie mial swoj debiut..
To juz wszystkie nowosci z Belgii. Z tego co wiem dostepne sa rowniez we Francji jednak szkoda ze nie u nas.
Zele w 100% polecam. Pienia sie, pachna cudownie i sa bardzo wydajne.
Dysio wiedzial co robi i czym mnie przekupic, bo gdybym miala stale lacze zeli prosto z fabryki bym sie nie obrazila <3
Wpadajcie na mojego INSTAGRAMA
Ciao;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz