23:19

Zakochaj się w świętach od nowa z zapachami Yankee Candle

Zakochaj się w świętach od nowa z zapachami Yankee Candle
Ahooojj;) dawno mnie tu mi było. Nie, nie zasypało mnie. Niestety, ale czasami bywa i tak. 
Mamy już grudzień, a właściwi jego połowę. 

Z jednej strony czas kiedy wyczekujemy świat, ciągle planujemy, żeby wszystko grało i jednocześnie dajemy się porwać temu przedświątecznemu szaleństwu. Grudzień to również czas podsumowań, planów na przyszły rok i postanowień. Wśród tych wszystkich obowiązków pojawia się napięcie. Jakie potrawy będą na wigilijnym stole i kiedy najlepiej wybrać się na zakupy, żeby pół miasta nie wpadło na ten sam pomysł. Nie wiem jak wy ale ja uwielbiam przygotowania do świat. Mieszkanie wypełnione ozdobami, żywa choinka w kącie 
i najważniejsze - zapachy. 



W moim rodzinnym domu zawsze były standardowe potrawy. Śledź, barszcz czerwony, pierogi 
z kapustą i grzybami, które smakują najlepiej w wigilię, do tego wszelkie ryby pod różną postacią. Jednak podczas przygotowań do świąt nie królują jedynie zapachy potraw ale również ciast, które zawsze w ilościach hurtowych robi moja mama. Wszystkie zapachy się mieszają, tworząc mieszankę wybuchowa. I nie życzę, żeby komukolwiek wkradł się w te piękne zapachy ciast zapach spalenizny z zakalca. 


Dla mnie bez różnicy czy jest okazja czy nie ogień palić się musi. Mowa tu oczywiście o moim uzależnieniu jakim są woski, świece i cały ten rozgardiasz, który zawładną moim mieszkaniem.


W związku z realizacja pomysłu koleżanek po fachu karmelizovaną i czerwonafiliżanka
z ogromnym udziałem sklepu internetowego Candlelove zapraszam Was do przeczytania dzisiejszego wpisu o woskach, które z pewnością przypomną Wam o świątecznych wypiekach, mimo tego, że światem zawładnęła moda na bycie fit i wszystkim co jest ,,bez". 



Nie można by rozpocząć świątecznych przygotowań bez świątecznych zapachów ze sklepu internetowego Candlelove. Yankee Candle zaskakuje mnie po raz kolejny. Zapachy skomponowane idealnie. Moją kolekcję powiększyły zapachy iście świąteczne: Christmas Cookie, Vanilla Cupcake 
i Fireside Treats.




Zaczynając od Christmas Cookie. Wosk, w którym przeplatają się nuty słodkiej wanilii i jak dla mnie delikatnie kwaśnej cytryny, którą dodajemy do domowego lukru. Typowe ciasteczka Bożonarodzeniowe, które pieczemy wcześniej i tuż przed samymi świętami dekorujemy. My ze znajomymi również mamy taką swoją małą tradycję. Spotykamy się przed Bożym Narodzeniem 
i dekorujemy pierniczki przy czym lampka wina i świąteczne piosenki muszą być obowiązkowo.Wosk dostępny jest wśród dobroci w internetowym sklepie Candlelove.



Kolejnym cudeńkiem jest Vanilla Cupcake. Bardzo przyjemne połączenie zapachu gorących babeczek i jednocześnie cytrynowego kremu z dodatkiem kolorowej posypki. Zapach jak dla mnie idealny. Nie jest zbyt słodki, jednak aromat cytryny dodaje orzeźwiającego akcentu. Bardzo przyjemne połączenie, w wyniku którego powstała Vanilla Cupcake. Wosk dostępny na Candlelove.



Mniam. Nie każdy lubi pianki Marshmallow, jednak ich zapach w Fireside Treats powala na kolana. Przyjemny pudrowy z dodatkiem zapachu palonego drewna sprawia, że pokochają go najwybredniejsi. Zapewne nie jednej osobie przypomni czas dzieciństwa, kiedy Marshmallow były trudno dostępne, a każde dziecko je kochało i wyczekiwało tych świątecznych paczek od cioć 
i wujów z zagranicy. Wosk wydaje się być intensywny ale myślę, że jest to kwestia użytej ilości wosku. Fireside Treats dostępny na Candlelove, gdzie nie tylko on skradnie Wasze serce.


Do świątecznej kolekcji dołączył również Snowflake Cookie. Mam nadzieję, że nie smakuje tak jak pachnie:) Zapach idealnie przypominający świąteczną aurę. Słodycz wanilii i lukru, a także nuta cynamonu i delikatnych goździków, czyli wszystkich dobroci, z których możemy wyczarować cudowne pierniki świąteczne obsypane milionem kolorowych posypek. Snowflake Cookie dostępny jest w sklepie internetowym Candlelove.

Uff dotarłaś/eś do końca, ale to nie koniec. Zapraszam do Dominiki u której post z serii ,,Zakochaj się w świętach od nowa z zapachami Yankee Candle" już za tydzień, a także Zuzy i jej wcześniejszych artykułów z tej serii.

Buziak;*



12:12

Wykończyłam..

Wykończyłam..
Hej.. Dawno nie było tutaj wpisu o zdenkowanych produktach. Postanowiłam robić taki wpis raz na jakiś czas ze względu na to, że jak dla mnie bezsensu robić wpis o trzech produktach. 
Może uznacie, że jestem leniwa, ale wolę zbierać chwilę dłużej i napisać konkretnie, czyli dłużej. 
Ostatnio zużyłam kilka rzeczy, które skradły moje serce, ale i takie które niczego nie urwały. Kosmetyki jakie skończyłam są z różnej kategorii. 

Niektórzy wiedzą albo i nie, a na pewno wie to moja siostra, że jedynej rzeczy jakiej nie brakuje w mojej łazience to żel pod prysznic. Mam taka manie, że muszę mieć przynajmniej dwa w zapasie. Jak nie ma co najmniej dwóch tylko jeden to już to źle wpływa na mój wewnętrzny spokój. Wiec zużywam je też w ilościach większych niż przeciętny śmiertelnik. 

Ostatnimi czasy moja rozpacz była ogromna.Zużyłam ostatni żel z Balea z siostrzanej dostawy
z Austrii. Hmm., Coś na zasadzie jak dziecko zje ostatnią kostkę czekolady, która dostępna jest
w Ameryce. Masakra. Do rzeczy bez zbędnego kłapania dziobem. 
A więc apropos żeli. Zużyłam kilka żeli, a mianowicie trzy. Wydawało mi się, że było ich więcej i na pewno było ale KTOŚ mi wyrzucił opakowanie. 



Pierwszy żel to Balea Duschen&Olperlen. Żel z delikatnymi drobinkami peelingującymi. Przyjemnie pachniał rabarbarem. Świeżo i delikatne. Drobinki jak dla mnie zbyt delikatne bo ja to zedrzeć sobie konkretnie naskórek. Pojemność standardowa 250ml. Kolejny żel to Delightful Orchard od Avon. Żel pachnący pięknie kwitnącą orchideą. Dodatkowo kąpiel umila nam nuta maliny, jabłka i czarnej porzeczki. Fajne połączenie. Żele z Avon bardzo lubię i używam bardzo często. Standardowa pojemność 250ml a cena to ok. 6zł. Ostatni żel to ponownie Balea Meers-rauschen. Limonkowy. Zapach dość intensywny. Coś na zasadzie natarcia się świeżo obraną limonką. Ale mimo wszystko przyjemny i orzeźwiający. Wersja 300ml. P.s. Odkryłam na dnie szafki w swoich zapasach, że jeszcze jeden maluszek z Balea się uchował:) Yeahhh !



Dove silk dry. Antyperspirant o kremowym zapachu. Ale tak kremowy, że aż duszący. Na pewno do niego nie wrócę. Zapach zdecydowanie mi przeszkadzał. Kiedy jest ciepło lubię antyperspiranty w sprayu, jednak zimą preferuję w postaci kulki. Pojemność 150ml, ale zdecydowanie szybko go skończyłam. 


Pianka Planet Spa Revitalising Harmony. Oczyszczająco-rewitalizująca pod prysznic z ekstraktem
z nasion Moringa. Zbytnio nie nadaje się do mycia ciała. Zapach bardzo miętowy i po nałożeniu na skórę czuję się jak bym wchodziła do zamrażarki. Osobiście lubię jak jest dużo piany, ale z tym produktem niestety, ale za wiele jej nie ma. Pojemność to 150ml.


Trzy produkty do włosów. Pierwszy to Szampon do włosów z Syoss z serii Repair wzmacniający
i poprawiający strukturę włókien włosów. Szampon bardzo fajny. Moje włosy się z nim bardzo polubiły i na pewno do niego powrócę. Włosy są miękkie, lśniące i lejące. Dostępny w każdej drogerii. Wersja 500ml. Z tej samej serii zużyłam jeszcze odżywkę. Również jest przyjaźń. Zdecydowanie jedna z lepszych odżywek jaką miałam. Delikatnie pachnie i nawilża włosy, dzięki czemu nie są one obciążone. Wersja 300ml. Szampon z Pantene pro-v intensywna regeneracja. Szampon bardzo ładnie pachnie, super się pieni. Włosy po nim są lśniące i miękkie. Na pewno do niego wrócę i zakupię inne produkty z tej serii bo bardzo mi przypadła do gustu. Wersja 400ml.


i ostatni produkt do włosów to farba do włosów Syoss w odcieniu ciemnego brązu 3-1. Kolor bardzo lubię. Używam go od dawna, ale intensywnie rozważam zmianę koloru. Chyba potrzebuję zmiany. Może jakieś cuda zrobimy? Kto wie:)


A teraz uwaga! Teraz swoje 5 minut mają moi dwaj zdenkowani ulubieńcy, a mianowicie pierwszy to Zmywacz do paznokci Bebauty z Biedronki. Zmywacz bez acetonu, a nadaje się do ściągania hybryd. Używam go tylko podczas zmiany koloru hybrydy, ponieważ nie używam zwykłych lakierów. Bardzo fajny produkt i na prawdę godny polecenia. 


i ostatni już z mojego denka produkt to uwielbiany przeze mnie żel do mycia twarzy Alkmene. Zapach ma tak specyficznie benzynowy, że aż go pokochałam. Fajnie oczyszcza, a nawet zmywa makijaż. Dzięki wygodnej pompce fajnie się go używa. Jeżeli macie dostęp do Dm'u to gorąco polecam.

To już koniec. Zdenkowani będą pojawiać się raz na jakiś czas, ale za to dłuższa lektura. Pozdrawiam i do następnego:) A bym zapomniała, żeby nie było wszystkie opinie na moim blogu są tylko
i wyłącznie moje. 

Copyright © 2016 agulecgadulec , Blogger