13:04

Zobacz, pająki tkały welon twój..

Witajcie;) zaczynając od tego że mój blog to nie tylko notatki o kosmetykach nowych, skończonych czy tych nowo zakupionych, ale wedle obietnicy też miejsce, w którym będzie poruszana tematyka ślubna o której jeszcze tutaj nie wspomniałam. Nie ma co się usprawiedliwiać dlaczego. Ważne, że pierwszy wpis na temat zaślubin się pojawi;) 


Zanim o samych zaślubinach to możne słowo o tym jak doszło do momentu, kiedy przez głowę przeszła nam myśl: ,,chce być Twoim mężem, chce być Twoja żona". Otóż będąc w związku często mamy myśli ja to już bym chciała zaręczyn, ślubu, dzieci i wspaniałej stabilizacji. Otóż nie tak szybko moi kochani. Ja będąc dziewczyna mojego chłopaka początkowo chciałam wszystkiego na wczoraj. Jednak nasze obowiązki i problemy dnia codziennego wybiły mnie z rytmu tych myśli. Nie myśląc o tym kiedy w końcu On uklęknie przede mną przyszła nasza 3 rocznica. Dokładnie 09.02.2016r. Szybko zleciało. Pamiętam początku jak by to było wczoraj. Młodzi, piękni, zakochani. Dzisiaj nie zmieniło się nic. Nadal piękni, nadal zakochani, jedynie trochę starsi. Pamiętam ten dzień. Prosto z badań szpitalnych pojechaliśmy gdzieś. Tak gdzieś. Jadąc nie wiedziałam gdzie. Jedyne co wiedziałam to ze jedziemy odpocząć, pobyć razem i spędzić nasze święto fajnie, miło i przyjemnie. Cała droga padały różne pomysły. Nawet Bieszczady moje ukochane Bieszczady, do których wracam z sentymentem. Po zawirowaniach na trasie, ogromnej tajemnicy dokąd się udajemy dotarliśmy do Nałęczowa. 


Mówcie co chcecie. Cała drogę czułam ze coś się szykuje. Na spacerze po nałęczowskim parku przewijany się rozmowy wszelkiego kalibru nawet o zaręczynach i ze to miałabym Go poprosić
o rękę bo przecież równouprawnienie nie może kończy się w momencie, kiedy trzeba wnieść lodówkę na 4 piętro. Zaintrygowało mnie to przeogromnie. Wiedziałam to i czułam, ze to chyba ten dzień a dodatkowo Nałęczów nie był miejscem docelowym. Naszym spacerom czy jakiekolwiek wyjazdom zawsze towarzyszy aparat. Tym razem też tak było. Chowając go do bagażnika samochodu miałam wrażenie, ze zobaczę tam bukiet kwiatów i on padnie na kolana w ten kolejny dzień lutego, ale nie. Poszliśmy do knajpy na obiad - na który czekaliśmy całą wieczność, ale warto było - i tam tez nic. Momentami zaczynałam myśleć,,jaka Ty głupia jesteś" samej siebie było mi szkoda, ze coś przeczuwam co w ogóle nie ma miejsca. Po obiedzie tez nic wiec w drogę znowu. Po chwili dotarliśmy do Kazimierza Dolnego. 


Dotarliśmy do celu. Zatrzymaliśmy się w super miejscu. Wszystko super, ale moje myśli się już pogubiły dawno temu co dalej. spacer uliczkami Kazimierza ma swój urok i klimat. Lubie tam wracać wspomnień jest wiele i zawsze wracam tam z ogromnego sentymentu. Kolejne godziny mijały, a moje myśli razem z nimi. Wróciliśmy do pokoju, szybkie ogarnianko i idziemy na kolacje. Wybraliśmy się do knajpy U Fryzjera. Gorąco polecam.  Jedzenie rewelacja atmosfera extra, świece na stole. Klimatu lepszego być nie mogło na to żeby On w końcu zrobił co ma zrobić. Żebym w końcu  moje przeczucia się potwierdziły. Ze to TEN dzień. Nic. Dalej nic. Straciłam nadzieje na to ze to akurat będzie dzisiaj. Wstydziłam się własnych myśli, ze jak Ty mogłaś w ogóle pomyśleć, ze on chce żebyś jego zona została?? Ej no nie tym razem. Po kolacji był spacer. 


Poszliśmy w stronę Wisły. Ciemno nie powiem jak gdzie i u kogo. Latarnie odbijały się w tafli wody. Klimat romantyczny mimo mrozu, który dawał w kość. Siedząc na ławce zaczęły się wspomnienia, ile to minęło czasu, jak się poznaliśmy, kiedy to wszystko się wydarzyło. Moje myśli odeszły całkowicie chyba z nurtem tej Wisły. Nadzieja na nasze podwójne święto znikła. No i tu się zdziwiłam, gdy nagle mój mężczyzna ukląkł i mega drżącym głosem zapytał ,,czy zostaniesz mona zona?" Hmm.. uczucie, gdy z natury gaduła nie możne i nie umie powiedzieć słowa to bardzo dziwne uczucie. Była przeogromna radość, łzy jak grochy i milion innych pozytywnych emocji. Tylko wśród tego wszystkiego mój już narzeczony dalej klęczał, bo czekał na odpowiedz, bo przecież ja zaoferowana całą sytuacja nawet nie raczyłam powiedzieć, ze TAK ! Narzeczonemu pewnie zrobiło się zimno od tego chodnika bo sam się dopytał czy się zgadzam i czy możne już wstać! Wtedy słowo ,,TAK" poleciało milion razy. 


Mimo, ze przeczuwałam coś w powietrzu, ze wiedziałam ze coś kombinuje to było ogromne zaskoczenie. W momencie, gdy to się nie działo to zawsze myślałam ze będę wiedziała co powiedzieć, ale jak się stało to ten mróz chyba mnie przyłapał do tej ławki. Ogromne emocje to jedyne co mogę powiedzieć. Telefony się rozdzwoniły. Mama nie wierzy. Siostra nie wierzy, a jak wszyscy uwierzyli ze to prawda i nie żadne żarty to zostaliśmy obsypani gratulacjami i ogromnymi ciepłymi słowami. Do dzisiaj mam przed oczami siebie ogromnie ciekawska gdzie, po co, na co 
i dlaczego i jego tego zestresowanego i starającego się nie wygadać, tajemniczego i uśmiechającego się, ze no przecież nic nie kombinuje. Pierścionek był schowany w czerwone pudełeczko, 
a pudełeczko w boczna kieszeń pokrowca aparatu. Zawsze coś sobie tam grzebie, szukam, a tym razem nawet pustej torby z aparatu nie niosłam jak to zawsze bywa. Taka to jest nasza historia. Śmiejemy się, ze mamy tendencję do podwójnych świat. 9 luty jednocześnie początek związku
i zaręczyn i 14 luty moje urodziny i Walentynki. Planując sobie coś w swoim życiu nie zaplanujemy wszystkiego. Są sytuacje, na które nie mamy wpływu, ale najważniejsze żeby były to sama dobre sytuacje, które będą pisały historię naszego życia. My nie myśleliśmy, ze po zaręczynach będziemy planować ślub. Jednak chyba wyszło to bardzo naturalnie tak samo z siebie. Część spraw z tym związanych mamy za sobą, a jeszcze więcej przed nami. Teraz najważniejsze jest to, żeby pielęgnować to co tworzymy już razem, dbać o to i cieszyć się ze mamy ta druga lepsze polowe;))

Myślę, ze więcej o naszych przygotowaniach będę informować w miarę możliwości i postępów jakie zrobiliśmy. O pomysłach jakie chcemy realizować i wizji NASZEGO DNIA tez.

Zobacz, pająki tkały welon twój,
Widzisz, z pajęczej przędzy tkany tiul.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 agulecgadulec , Blogger